Religijny fanatyzm, czyli...
...Bóg cię przeklnie!
Kim są? Skąd się biorą? Pojawiają się wszędzie, gdzie toczy się dyskusja na temat wiary, na profilach o charakterze katolickim, w mediach społecznościowych, a nawet w Kościele, w grupach modlitewnych, również na niektórych (jeszcze ocalałych) pielgrzymkach. Można ich rozpoznać po nachalnym, wręcz agresywnym demonstrowaniu swojej pobożności. W zdjęciu profilowym mają Jezusa, albo Maryję, większość wypowiedzi rozpoczynają hasłami - „Jezu ufam tobie”, Jezus cię kocha” i tym podobnymi. Na każde wypowiedziane przez Was zdanie mają gotową odpowiedź, w większości są to sążniste cytaty z Biblii, które mają to do siebie, że są... Sążniste i nie na temat. Nie mogą być „na temat”, ponieważ ci ludzie nigdy, przenigdy Was nie słuchają. Możecie powiedzieć cokolwiek, na przykład wyrazić swoje zdanie o aktualnej pogodzie, a tu ciach! Cytat z Ewangelii Łukasza. Pochwalicie specjał lokalnej kuchni? Łup! Z proroka Izajasza. Albo z Listów Apostolskich...
![]() |
Rysunek, ten i następne, pochodzą z komiksu "Ekho, Lustrzany Świat" Alessandro Barbucciego |
Nie próbujcie doszukiwać się sensu, ani polemizować. Bo cokolwiek powiecie, zwłaszcza jeśli będziecie domagać się uzasadnienia - czemu akurat ten cytat, a nie inny - zostaniecie poczęstowani kolejnym, nie mającym związku z rozmową, cytatem. Trudno to zresztą nazwać rozmową, jest to raczej monolog, w którym ci fanatycy realizują po prostu pewien „algorytm”.
Wiecie, co to algorytm, prawda? Posługują się tym głównie Świadkowie Jehowy, ale też wiele innych sekt, by osiągnąć upragniony cel. Jak to robią, mówi pewna stara anegdota. Otóż na jednym ze sławnych uniwersytetów w Polsce, był profesor, biolog, którego namiętnością były wszelkiego rodzaju „robaki”. Dlatego większość studentów, „wykuwała na blachę” temat robaków. Pewnego dnia, profesor wprawił w osłupienie jednego ze studentów, bo dla odmiany, zapytał go o słonia. Student ów, nie stracił głowy i rozpoczął swoją odpowiedź tak: Słoń, to jedno z największych zwierząt na ziemi. Ma trąbę, przypominającą kształtem robaka. Robaki dzielimy na...
Podobno profesor w ogóle nie zauważył, że student mówił nie o słoniu, ale o robakach. Być może świadomie, być może nie, student ten zastosował metodę, jaką posługują się ci samozwańczy kaznodzieje i uzdrawiacze ludzkości. Konsekwentnie ignorują to, co istotne, albo to, co jest tematem rozmowy, ponieważ algorytm każe im powiedzieć to, co chcą, co „muszą” powiedzieć, by zrealizować swój diabelski cel. Każdą wypowiedź sprowadzają więc (jak ten student) na tor, który ich interesuje. „Rozmowa” z takimi ludźmi, przypomina grę „pomidor”. Cokolwiek powiecie, odpowiedź brzmi - pomidor. Wiecie dlaczego?
Bo tak naprawdę, oni nie potrafiliby odpowiedzieć na żadne wasze pytanie. Mówiąc o Bogu, nie mają zielonego pojęcia, o czym właściwie mówią, ponieważ nigdy nie czytali Pisma Świętego, a tym bardziej, nie starali się go zrozumieć. Ludzie prawdziwie poszukujący Boga, traktują Pismo Święte, jak przewodnik, który pomoże im zrozumieć, jak Go odnaleźć. Jak drogowskaz, jak światło latarni morskiej, albo mapę, która pozwoli im odszukać zagubioną drogę do domu.
Ci ludzie traktują Biblię, jak narzędzie, którym można komuś przyłożyć. Jak broń, którą można kogoś zatłuc na śmierć, a później posłać go do piekła. Bez przerwy klepią o „ogniu piekielnym”, o karach jakie czekają wszystkich, poza nimi i powtarzają protekcjonalnym tonem, że „musicie się nawrócić”, albo „przejrzeć”. Bo „oni” oczywiście są nawróceni, a Wy błądzicie w ciemnościach. Co gorsza, ci „wybrańcy”, to nie tylko wyznawcy sekt, jak Świadkowie Jehowy, czy „Kościół Boga Wszechmogącego” z Chin, którego członkowie uważają, że Jezus powrócił w postaci kobiety (partnerki założyciela sekty), ale niektórzy tak zwani „Katolicy”. Charakterystyczną cechą wspólną (co dość zaskakujące), jest ich niechęć do ujawnienia swojego „Credo”. Chrześcijanin, gdy zabiera głos w dyskusji, zazwyczaj z dumą oznajmia swoją przynależność do Kościoła Bożego. Mówi najpierw - Jestem Chrześcijaninem - co nasuwa na myśl skojarzenia z herbami, które średniowieczni rycerze nosili na swoich uniformach. Od razu było wiadomo, wróg, czy swój. Prać, czy nie prać...
Tymczasem oni najpierw osądzają Was, a raczej „odsądzają” od czci i wiary, cytując obficie Pismo Święte (często posługując się fałszywymi tłumaczeniami, jak Ś. J.), roztaczają przed wami obraz mąk piekielnych, jakie Was czekają, bo na przykład ośmieliliście się przyjąć komunię do rąk, albo na stojąco, czy też wzięliście udział we mszy, według rytu posoborowego, i w ogóle nie chcą (nawet nie próbują) przyjąć do wiadomości, że możecie być równie prawymi i dobrymi Chrześcijanami, co oni. Powtarzają w kółko, że „musicie przejrzeć”, ale nie pytajcie - gdzie, w którym miejscu błądzicie - bo Wam nie odpowiedzą.
Najgorsze jednak jest to, że oni nie znają w ogóle litości. Nie istnieje w ich słowniku takie słowo, jak przebaczenie, czy miłosierdzie. W historii Chrześcijaństwa było mnóstwo takich „agentów piekła”. Chociażby jedna z pierwszych herezji, z IV wieku, czyli Donatyzm. Donatyści uważali, że ludzi, którzy zaparli się wiary w obliczu prześladowań, ze strachu o swoje życie, nie tylko nie wolno przyjmować z powrotem na łono Kościoła, ale wręcz powinno się ich zabić. Jeśli wiecie coś na temat terroru, jaki rozpętał się wobec Chrześcijan, za cesarza Dioklecjana, to macie pewne wyobrażenie o sposobach, w jaki zadawano tym nieszczęśnikom śmierć. Palenie żywcem, wlewanie do gardła płynnego ołowiu, powolne zanurzanie we wrzącym oleju, rzucanie na pożarcie dzikim zwierzętom, to były standardowe „sposoby” pozbawienia życia i wcale nie jestem pewien, czy nie wyparłbym się swojej wiary, gdyby przyszło co do czego. Gdy więc prześladowania ustały, wielu z tych, co przeżyli, zapragnęło wrócić do wspólnoty i wcale im się nie dziwię. Donatyści jednak, nie przyjmowali do wiadomości, że można tym ludziom tak po prostu wybaczyć. To nic, że sam Jezus wybaczył swoim oprawcom, to nic, że podstawą Jego nauki była miłość bliźniego i miłosierdzie okazywane grzesznikom. Ci, którzy w nieodpowiedni sposób, choćby spojrzeli na kogoś, albo np przejęzyczyli się w jakiejś wypowiedzi, musieli umrzeć. A następnie trafić do piekła...
Zjawisko jest stare jak świat, mówili o nim poeci (Krasicki, Słowacki), kaznodzieje, historycy... A pierwszy powiedział o tym sam Pan Jezus...
Nie osądzajcie, abyście nie byli osądzeni. W jaki bowiem sposób sami osądzacie, tak i was osądzą. Jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą. Dlaczego widzisz drzazgę w oku swego brata, a w swoim oku nie dostrzegasz belki? Albo jak możesz powiedzieć swemu bratu: „Pozwól, że wyjmę drzazgę z twojego oka”, gdy ty sam masz w swoim oku belkę? Obłudniku! Wyjmij najpierw belkę z własnego oka, a wtedy przejrzysz i będziesz mógł wyjąć drzazgę z oka twojego brata.
I chwilę później...
Strzeżcie się fałszywych proroków. Przychodzą do was w owczej skórze, ale wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Rozpoznacie ich po owocach. Bo czy zbiera się winogrona z cierniowych krzaków albo figi z ostu? Każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydawać złych owoców ani złe drzewo wydawać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrych owoców, jest wycinane i wrzucane w ogień. Tak więc rozpoznacie ich po ich owocach...
Nie wiem, jak ich nazwać i czy w ogóle istnieje taka potrzeba. Nazwijcie ich sobie jak chcecie. Uzdrawiacze świata, hipokryci, handlarze religią, sekciarze, albo po prostu, wilki w owczej skórze. W każdym razie, trzymajcie się od nich z daleka. Nie próbujcie ich nawracać, bo się nie dadzą. Nie dyskutujcie z nimi, bo taka dyskusja do niczego nie doprowadzi. I jak powiedział nasz Nauczyciel (znowu ujął to najtrafniej) - Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie pereł przed świnie, bo je podepczą, a potem rzucą się, aby was rozszarpać...
Komentarze
Prześlij komentarz