Część pierwsza - składająca się w głównej mierze z nudnego i nieco przydługiego wstępu...

        Zarówno blog, jak i ten (pierwszy) artykuł, powstały z pewnego, jasno określonego powodu. Mam swoją własną stronę, mam też konto na fb, ale żadne z tych miejsc nie jest odpowiednie do prezentowania treści, które zamierzam prezentować. Moja strona to właściwie blog, o konkretnie sprecyzowanym profilu, a zatem pisanie o "tych sprawach" tam, byłoby niczym mieszanie musztardy z budyniem truskawkowym. Natomiast facebook... No cóż, po pierwsze, sama idea fb, stoi w sprzeczności z ideą rozmowy o jakichś głębszych treściach. Tam ma być szybko, krótko i prosto. Żeby nie było zbyt ciężkostrawne. Po drugie, na fb działa cenzura i to taka, że luminarze komunistycznej propagandy, z najlepszych czasów stalinizmu, zarumieniliby się po uszy, jakimi są amatorami. 

 

        Może tym nielicznym Wam, którzy obserwują mój profil na fb (zwłaszcza tym, którzy mnie znają i wiedzą, że fotografuję), wydać się dziwne, albo pospolite, że zamiast chwalić się jakimiś fajnymi zdjęciami, prowadzę “krucjatę” przeciwko sieci 5G, ludobójczym szczepionkom, upadkowi obyczajów i sztucznej inteligencji. Gdy wstawiam kolejny link do filmu, w którym ktoś obnaża prawdę o tym, czy tamtym, na pewno myślicie sobie - O! Jeszcze jeden nawiedzony. Zdewociał... Wszak mamy pełno “antysystemowców, antyszczepionkowców” czy przeciwników teorii, jakoby Ziemia była okrągła. Po co jeszcze jeden? No więc na to pytanie spróbuję Wam odpowiedzieć.

        Po pierwsze, nie jest Was zbyt wielu. Ja nie traktuję fb, jako miejsca leczenia swoich kompleksów i szczerze mówiąc, kompletnie mi “wisi”, czy mój post dostanie dziesięć milionów lajków, czy żadnego. Zresztą ci, którzy mają tych “lajków” dużo, najczęściej zdobywają je za... Nic. Za kompletne bzdury, w rodzaju pytań - Jakiego koloru masz dziś majtki - albo - jaki jest twój ulubiony film. Im nie zależy na uznaniu za “coś”. Samo uznanie im wystarcza. A że posty nie mają żadnej zawartości merytorycznej... Taki jest fejs i w zasadzie każdy portal społecznościowy. Wniosek z tego jest taki, że mogę sobie krzyczeć, protestować, udostępniać, a nawet przedstawiać niezbite dowody na to, jak jesteśmy okłamywani, wykorzystywani, truci, i niewoleni, a trafi to do najwyżej pięciu, może dziesięciu osób. No tak - zapytacie - po co więc to robisz?

        Dobre pytanie. A odpowiedź jest prosta. Żeby móc każdego dnia spojrzeć w lustro i nie musieć uciekać ze wzrokiem przed samym sobą. Ponieważ wobec zła, nie wolno milczeć. Irlandzki parlamentarzysta Edmund Burke, powiedział kiedyś (a w każdym razie, to jemu się przypisuje owe słowa), że “Jedyna rzecz, której potrzebuje zło, aby zatriumfować, jest bezczynność dobrych ludzi.”

        Skoro oprócz zła, istnieje także dobro, skoro oprócz diabła isteje także Bóg, to czemu na Świecie, tak często triumfuje zło? Że wspomnę tylko obydwie światowe wojny i dziesiątki pomniejszych hekatomb, w których wyrzynają się bezlitośnie całe narody? Czemu jesteśmy niewolnikami na Ziemi, którą podobno Bóg “dał nam na własność i kazał czynić sobie poddaną”? Czemu musimy ciężko harować na podstawowe potrzeby, jak miejsce do życia, dach nad głową i energię (w tym również żywność), jaka jest dana wszystkim? Czemu tym cwaniakom, którzy prawem kaduka, uzurpowali sobie prawo do zarządzania wszelkimi dobrami i teraz dorabiają się niewyobrażalnych fortun, sprzedając je nam, ciągle mało?! Czemu niszczą świadomie nasze życie i zdrowie, dlaczego według własnego “widzimisię” snują plany, czy i o ile należałoby zmniejszyć naszą populację, żeby zarobić parę miliardów więcej?

        Pytania, które tu zadaję, można mnożyć w nieskończoność. Wystarczy trochę pomyśleć i poczytać, żeby zdać sobie sprawę z naszej sytuacji. A jest to sytuacja mrówki w czyimś ogródku. Właściciel ogródka nie będzie się pytał tej mrówki, czy może zniszczyć jej dom, żeby zrobić nową ścieżkę, albo posadzić jakieś warzywa. A jeśli mrówki się rozplenią za bardzo, nie tylko ich dom zostanie zmieciony z powierzchni ziemi, ale i one same.

Odpowiedź na te pytania, czemu to wszystko się dzieje, zawiera się w tym właśnie zdaniu.

“Jedyna rzecz, której potrzebuje zło, aby zatriumfować, jest nasza bezczynność.”

W Katechiźmie (kto jeszcze go czyta?) możemy przeczytać, jakie są różne rodzaje zła, które możemy popełnić. Są to grzechy główne, grzechy przeciwko Duchowi Świętemu i tak zwane “grzechy cudze”. Jest ich dziewięć.

    Do grzechu radzić, grzech nakazywać, na grzech drugich zezwalać, innych do grzechu pobudzać, grzech drugich pochwalać, na grzech drugich milczeć, grzechu nie karać, do grzechu drugiemu pomagać i grzechu innych bronić.

Na grzech drugich milczeć!

        Czyż nie jest to owo słynne zdanie, wygłoszone przez Edmunda Burke? Czyż nie jest to nasza obojętność wobec czynionego zła? A zło “nie jest głupie”. Wyciąga wnioski. Jeśli będziemy milczeć w przypadku mniejszego zła, będziemy milczeć zawsze. To wchodzi w krew. A zło się umie zabezpieczyć, gdybyśmy przypadkiem zechcieli zmienić zdanie. Podam Wam prosty przykład...

        Gdy kiedyś widziało się bójkę dzieciaków, a właściwie egzekucję wykonywaną na słabszym, przez jakiegoś chuligana, brało się go za fraki i grzecznie tłumaczyło, żeby przestał. W razie oporu, wolno mu było przyłożyć. Dziś NIE WOLNO nawet zwrócić uwagi! Chyba, że chcecie, by jakiś kędzierzawy prawnik wsadził Was do paki, za “znęcanie się nad nieletnimi”. Inny obrazek... Przy ruchliwej ulicy, grupka "dzieci", rzuca kamieniami w przejeżdżające samochody (widziałem to na własne oczy). Nie wiedzieć czemu, wszyscy kierowcy tylko przyśpieszają i są szczęśliwi, że uniknęli ciosu. Żaden się nie zatrzymał, żeby spuścić szczeniakom łomot. Okazuje się, że prawo nie pozwala NAWET zwrócić im uwagi. No i nikt nie zwraca. Robią co chcą.

        Nie odzywamy się, ponieważ boimy się, że nas o coś oskarżą (w najlepszym przypadku opieprzą, że się wtrącamy w nie swoje sprawy), albo że się zemszczą. Ta obawa jest o tyle uzasadniona, że rzeczywiście, prawo chroni bandytów (i ci bandyci to wiedzą, dlatego mogą się mścić). Doszło do tego, że nie możecie przyłożyć typowi, który włamuje się właśnie do waszego mieszkania, by Was okraść. Jeżeli zrobicie mu “kuku”, to Wy będziecie oskarżeni, nie on. Prawo jest tak skonstruowane, żeby zło mogło się w niczym nie skrępowany sposób rozprzestrzeniać, a Wy, żebyście milczeli...

Grzechu innych bronić!

        Weźmy pierwszy z brzegu, ulubiony temat “antysystemowców”. Promieniowanie elektromagnetyczne i jego wpływ na zdrowie. Również sieć 5G. W internecie możecie znaleźć wiele twardych dowodów na to, że promieniowanie to jest zabójcze dla nas, a wszelkie tzw “normy bezpieczeństwa”, na które powołują się operatorzy, to są bujdy wyssane z palca. Nawet jeśli są zbliżone do prawdy, to nikt ich nie respektuje. Taki oto przykład, opisałem niedawno na fb:

 

 



 

        Stanąłem sobie kiedyś pod takim słupem i zrobiłem mu trochę zdjęć. Jako konstrukcja, to jest rzecz piękna. Trzeba jednak pamiętać, że w przypadku linii takiej jak tutaj, czyli 400kV, natężenie pola elektrycznego w jej bezpośrednim sąsiedztwie, to około 7kV/m, a składowa magnetyczna to 35A/m. Wartości graniczne, powyżej których, nawet dość liberalne przepisy zabraniają przebywania ludziom, wynoszą odpowiednio 10kV/m (niewiele ponad 7) i 60A/m. To oznacza, że dłuższe przebywanie w pobliżu, może być dla nas zdecydowanie niezdrowe.

        Tymczasem, najbliższe bloki mieszkalne, na osiedlu, gdzie przebiega ta linia, znajdują się... Po drugiej stronie ulicy. Czyli nie dalej, niż 10 metrów. W odległości 20 metrów od linii, natężenie pola, to wciąż około 2kV/m !!! Tymczasem dopuszczalne (dla dłuższego przebywania), to 1kV/m. Napiszę to słowami - Jeden kilo Volt na metr. I wyobraźcie sobie, że tam mieszkają ludzie. Dorastają dzieci! Dla porównania, kuchenka mikrofalowa, o której wszyscy (no, prawie...) wiedzą, że jest szkodliwa, daje najwyżej 4V/m. To jest pięćset razy mniej, niż z linii energetycznej!

Zawsze mnie zastanawiało, jakim cudem ktoś się na to zgodził? Żeby tam pobudować bloki dla ludzi!

        Maszty telefonii 5G, emitują sygnał z mocą przekraczającą 40V/m, a gdy odsuniemy się na odległość jakichś 20 metrów, wciąż jest to około 20V/m. Operatorzy twierdzą, że "maszty 5G są urządzeniami o krótkim zasięgu, a ich promieniowanie jest zupełnie nieszkodliwe dla ludzi". Urzędy, które wydają zgodę na budowę, mają przygotowaną standardową formułkę (dla tych, którzy protestują), mówiącą, że "Operator dostarczył wymagane certyfikaty, które potwierdzają zgodność poziomu promieniowania z przepisami państwowymi, w związku z czym zgoda na budowę została udzielona". I szlus! Nic im nie zrobicie. A to, że miernik promieniowania w waszym domu piszczy, bo mu się skończyła skala, nie ma znaczenia. Tu też mają przygotowane materiały, z których jasno wynika, że "wasz miernik jest konstrukcją amatorską i wyniki, jakie pokazuje, są fałszywe".

 

        Rozumiecie, o co tu chodzi? W internecie jest mnóstwo materiałów na temat szkodliwego, zabójczego wręcz wpływu PEM na zdrowie człowieka. Są to setki, jeśli nie tysiące, badań naukowych, dowodów, udokumentowanych przypadków zachorowań, przepisów prawnych... Ale zło i tu jest świetnie przygotowane. Na każdy artykuł na temat szkodliwości promieniowania, przypada dziesięć artykułów z agresywną propagandą, jakoby wszystko to były bzdury wyssane z palca, a autorzy tych badań, to foliarze, wariaci i dyszący nienawiścią do wszelkiego postępu, idioci. Są artykuły "testujące" mierniki PEM (według których wszystkie są tylko zabawkami pokazującymi byle co), a gdy wpiszecie w google pytanie - Jakie są dopuszczalne normy promieniowania - pierwsze kilka stron, to są różne "naukowe publikacje", które dowodzą, że "to promieniowanie jest bezpieczne nawet dla noworodków, a tak w ogóle, to ono właściwie nie istnieje". Są różne strony "wyspecjalizowane" w takim szczekaniu (szczekaniu, bo to są parszywe kundle, na smyczy koncernów telekomunikacyjnych, farmaceutycznych itp), nazywające się bardzo chętnie "łowcami fejków", "odkłamywaczami mitów", a najbardziej agresywna z nich, nazywa się "demagog". Znaczy, że niby walczy z demagogiami. Inna strona tego rodzaju, to "Pravda" Przez "v" pewnie dla niepoznaki, gdybyście wzięli prawnika i udowodnili im, że z prawdą nie mają nic wspólnego. Wtedy zamiana jednej litery, prawdopodobnie uratuje im tyłek, bo z formalnego punktu widzenia, to nie "prawda", tylko "pravda", a więc coś zupełnie innego.

       Oczywiście sieć energetyczna i promieniowanie radiowe, to jest tylko wierzchołek góry lodowej. Istnieje mnóstwo dziedzin, które są dla naszego życia niezwykle ważne i dlatego są niemal całkowicie zakłamane i zafałszowane, a to, co my na temat tych rzeczy wiemy, to jest tylko oficjalna wersja. Nawet nie pierwsza warstwa cebuli, tylko jej łuska. Ta cienka brązowa łuska, która sama odpada przy najlżejszym dotknięciu.

      Te dziedziny to oczywiście zdrowie i wszystko to co dzieje się wokół niego, a więc szczepienia "ochronne", które w rzeczywistości są ukrytą formą broni biologicznej (sama idea szczepień jest od początku jednym wielkim oszustwem), walka z nowotworem, a przede wszystkim przyczyny chorób nowotworowych, zagrożenie jakie niesie ze sobą pole elektromagnetyczne i elektryczne... Ale nie tylko zdrowie. Kłamstwo opanowało edukację, sztuki piękne, historię i religię. Bo to są wszystko elementy tzw kultury (napisałem o tym osobny artykuł) i dlatego są niebezpieczne dla tych, którzy chcą nas zniewolić. Weźmy pierwszą z brzegu, religię. Mamy tu kłamstwo krucjat, kłamstwo Inkwizycji, kłamstwo rewolucji (francuskiej i rosyjskiej), kłamstwo konkwisty, oraz całe stado pomniejszych kłamstw, które mają za zadanie obrzydzić nam religię, obrzydzić nam Kościół, a w konsekwencji podważyć wiarę w istnienie Boga...

      Później mamy kłamstwo "globalnego ocieplenia" (i emisji CO2), liczne kłamstwa ekonomii, kłamstwa ekologii, kłamstwa wojen (a raczej ich prawdziwych przyczyn) i tak dalej, i temuż podobnież... Świat jest oparty na kłamstwie i jeśli nie wierzycie, to po prostu włączcie telewizor. Gdy zaczniecie szukać prawdy i coś już uda Wam się zdnaleźć, to zobaczycie sami, jak naiwne i bezczelne są kłamstwa lejące się na Was hektolitrami z ekranu telewizora. I nie tylko telewizora...

 Rysunek - Paweł Kuczyński

      Już w tym (nieco przydługim, przyznaję) wstępie, widzimy kilka wyłaniających się z chaosu, smakowitych tematów, z których każdy zasługuje na osobne omówienie. Bo kłamstwa dotyczące naszej rzeczywistości, to tylko część kłamstw, z jakimi mamy do czynienia. Są jeszcze kłamstwa historii, chyba najważniejsze ze wszystkich, bo niszczą to, co nas określa. Naszą tożsamość. A ta wynika z naszej przeszłości, z naszej tradycji i z naszej pamięci, ale to jest coś, czemu warto poświęcić osobny rozdział.

      Istnieje bardzo specjalistyczna dziedzina kłamstwa, zazębiająca się zarówno z kłamstwem teraźniejszości, jak i z kłamstwem historii. To kłamstwo buduje obraz osób, które znamy, lub znaliśmy. Tych bliższych i tych bardziej popularnych, znanych szerszemu ogółowi. Istnieje bowiem potrzeba, by niektóre z tych osób przedstawić jako wcielenie zła, ponieważ walczą one ze złem, a więc muszą być zneutralizowane, a także jest potrzeba wywindowania na piedestał i "uświęcenia" przeróżnych złodziei, ludobójców, zbrodniarzy i łotrów z pod ciemnej gwiazdy, ponieważ oni "pracują" dla zła, więc muszą mieć jakiś kamuflaż, coby ich nikt nie rozpoznał i nie powstrzymał w czynieniu zła.

      Dobro oczywiście próbuje walczyć, ale jest to walka nierówna, i to z kilku powodów. Po pierwsze - zło bardzo często zakłada owczą skórę, czyli występuje w przebraniu dobra. Diabli czają się chętnie pod pod postaciami duchownych, nauczycieli, bojowników o wolność i demokrację, lekarzy, prawników, a więc tych osób, które niejako z urzędu, są zobowiązane by nieść pomoc i dobrą radę całemu rodzajowi ludzkiemu. A więc diabła spotkamy przede wszystkim w Kościele, w szpitalu, w sądzie, na każdym uniwersytecie, no i w mediach, ponieważ to one przede wszystkim kształtują nasz światopogląd. Druga pod tym względem jest szkoła, a więc jest w większości opanowana przez zło. Kiedyś tą rolę pełnił Kościół, toteż piekło postarało się, by obsadzić stanowiska "pasterzy" odpowiednią liczbą swoich pracowników. W przenośni, a także dosłownie, żeby wspomnieć chociaż słynną akcję "nasycania" Kościoła w Polsce Ludowej, agentami SB. W okresie "prosperity", liczba esbeków w szeregach duchowieństwa sięgała nawet 15 procent.

       Po drugie... No właśnie. Po drugie, Kościół. To jest coś, co w naturalny sposób stoi i zawsze stało na drodze złu. Gdy ludzie się jednoczą w Kościele, są niebezpieczni, bo zaczynają się przeciwstawiać złu. Poza tym, cała religia chrześcijańska opiera się na pewnych wartościach moralnych, w związku z czym, ludzie identyfikujący się, jako Chrześcijanie, mogą ośmielać się szukać oparcia w Bogu i piekło może czasami dostać taki wpierdol, że jego słudzy zapomną, jak się nazywają... Kilka razy w historii Polski (oraz Świata), tak właśnie się działo. Cywilizacja chrześcijańska brała sprawy w swoje ręce i pod sztandarami wiary, wygrywała. Dlatego, chcąc obezwładnić ową cywilizację, uczynić z niej stado niewolników, należało przede wszystkim zniszczyć wiarę w narodzie. I tak zrobiono. Na efekty nie trzeba było długo czekać. To, co znamy z mrożących krew w żyłach opowieści, o czasach stalinowskiego terroru, w dzisiejszej rzeczywistości wydaje się łagodną i niewinną bajką do straszenia niemowląt. A to dopiero początek...

        Po trzecie, głupota. W mediach społecznościowych pojawia się ostatnio pewien młody człowiek, który chodzi z kamerą po ulicach i zadaje równie młodym, jak on, ludziom, proste pytania. Na przykład - Ile ludzi żyje na Świecie, albo na jakim kontynencie leży Polska... Okazuje się, że większość tego nie wie. Ten chłopak rzecz jasna, robi to dla jaj, ale to wcale nie jest śmieszne! Pokolenie dzisiejszych nasto - dwudziestolatków jest tak głupie, że przechodzi to ludzkie wyobrażenie. Oczywiście nie wszyscy, bo wciąż zdarzają się jednostki inteligentne, ale program edukacji jest tak skonstruowany, żeby ta głupota stała się normą. Widziałem wywiad z emerytowaną nauczycielką matematyki, która opowiadała, że studenci wyższych uczelni, przychodzący do niej na korepetycje, mają problemy z zadaniami, które ona bierze... Ze zbioru zadań dla klasy siódmej, szkoły podstawowej! Oczywiście jest to podręcznik z lat 80. Jak już mówiłem, zło obsadziło wszystkie kluczowe resorty, z edukacją na czele. Ten program jest SPECJALNIE tak układany, żeby młodzi Polacy byli zdolni jedynie do "odczytania podstawowych znaków, przeczytania obwieszczenia i zrozumienia kilkunastu podstawowych komend potrzebnych do wykonywania pracy". Czemu umieściłem to zdanie w cudzysłowie? Bo brzmi znajomo, prawda? Dokładnie takie wytyczne w kwestii wykształcenia Polaków, ustaliły hitlerowskie władze okupacyjne, w "Generalnej Guberni"...

 


 

        A więc mamy - Walkę z religią, wilki w owczych skórach i postępujące niszczenie systemu edukacji. Ten kompleksowy system, ma wykreować społeczeństwo posłusznych, zastraszonych i w nic nie wierzących idiotów, którzy czując permanentne zagrożenie, jedynego ratunku będą upatrywały we władzy. To już się dzieje i nie wiadomo, czy już nie jest za późno, by to powstrzymać.

       Dlatego nazwałem ten blog "Grupą Pomocy Tubylczej Ludności". Sam tego nie wymyśliłem, instytucja o takiej nazwie, występuje w jednej z moich ulubionych powieści braci Strugackich, "Ślimak na zboczu". Jest to najbłyskotliwsza chyba, w historii całej literatury, bezlitosna i jednocześnie wyrafinowana krytyka systemu totalitarnego. Przynajmniej tak bywa określana. "Grupa Pomocy", ponieważ tubylczej ludności (naszym ludziom) należy pomóc. Może gdy zobaczą, kim kiedyś byli, gdy przypomną sobie, jak żyli, o czym marzyli i w co wierzyli, pewnego dnia otrząsną się wreszcie i obalą tyranię zła. Pokonają ją, sami stając się dobrymi. A żeby się nimi stali, muszą odzyskać wszystko to, co zło im przez ostatnie dziesięciolecia, zabierało, kawałek po kawałku. Muszą odzyskać swoją tożsamość, swoją pamięć, a wtedy odzyskają również swoją godność.






Komentarze

Popularne posty